Wybawiciele i mordercy

6 sierpnia 2017
Rytuał-23-albo-obrazy-ze-śmierci-wodza-Piotr-Mateusz-Wach-fot.-Sebastian-Góra-www.sebastiangora.com_.jpg

Mimo że dramaturgię Juliusza Cezara organizuje krwawa akcja, jest on przede wszystkim dramatem słów, które – mniej lub bardziej bezpośrednio – przeobrażają rzeczywistość. Słowa bowiem z jednej strony przekształcają się tutaj w sztylety, z drugiej – w pewien sposób redefiniują czyny. Doskonale widać to na przykładzie popisowej mowy Marka Antoniusza, który zmienia status Brutusa z wybawcy na zdrajcę i mordercę, skazując go tym samym na społeczno-polityczną marginalizację. Piotr Mateusz Wach w spektaklu Rytuał 23 albo obrazy ze śmierci wodza niemalże całkowicie rezygnuje jednak z narracji werbalnej. W choreografii inspirowanej japońskim butō – tańcem ciemności – ucieleśnia Szekspirowską tragedię, zwracając uwagę na to, co w niej nie tyle podświadome, ile boleśnie uniwersalne.

Wach zawęża przestrzeń tańca, ustawiając na scenie niewielką przezroczystą gablotę albo – jak kto woli – klatkę, która ogranicza ruch, a więc poniekąd ujarzmia ekspresję niekiedy rozgorączkowanego ciała. Performer znajduje się we wnętrzu instalacji, co czyni jego choreografię rodzajem kinetycznej analizy przypadku. Badane są tutaj z jednej strony mechanizmy odpowiadające za wytwarzanie „ja” tyrana, z drugiej – repertuary gestów właściwych demagogom i przywódcom, a innymi słowy – języki ciał, które pragną, a może nawet żądają, wielkości i władzy. Wach, podobnie jak w swoim wcześniejszym szekspirowskim solo – Ryszard. Ciało z gniewu, wyprowadza ruch z przestrzeni irracjonalnych, którym dałoby się przypisać wspólny mianownik wewnętrznego mroku, i rzadko przełamuje afektualno-abiektualną poetykę.

Tancerzowi udaje się w Rytuale 23… rzecz dość paradoksalna: rezygnując ze słów, jednocześnie o nich opowiada. Ruch jego ciała zdaje się bowiem podporządkowany dynamice narracji i tego, co ją poprzedza, czyli pragnień, emocji i afektów. Odsłonięta klatka piersiowa performera pozwala na przyjrzenie się cielesnemu mikrokosmosowi jako nośnikowi miłości płynnie przechodzącej w nienawiść oraz lustru obnażającemu manipulatorski potencjał gestów i słów udających troskę. Wach odgrywa bowiem fanatyzm nie tyle mimiką, ile całym ciałem, które pogrąża się w niemym krzyku, balansując na granicy szaleństwa i strategicznego geniuszu. Rzymski tyran niejako znika z tej opowieści, ustępując miejsca metaforycznej figurze wodza-przywódcy, która zjawia się w spektaklu w różnych konfiguracjach. Performer zdaje się jednocześnie Juliuszem i Brutusem, a nawet – Markiem Antoniuszem. W Rytuale 23… chodzi bowiem przede wszystkim o powtarzalność schematu dochodzenia do władzy i cienką granicę między patriotyzmem a nacjonalizmem (stąd subtelnie zarysowany akcent polski).

Największym błędem Brutusa było to, że nie zabił Antoniusza. Oszczędzając go, niejako oszczędził Juliusza – ciało umarło, ale duch tyrana przetrwał i właśnie o tym duchu zdaje się tańczyć Wach. Gablota, w której porusza się performer, jest w tym kontekście metaforą karuzeli historii, a sam Wach – ucieleśnieniem dyktatury czy szerzej – konfliktu racji politycznych.

Alicja Müller

***

Rytuał 23 albo obrazy ze śmierci wodza, koncepcja, choreografia, wykonanie: Piotr Mateusz Wach (Polska)