Maszyna losująca start

6 sierpnia 2017
HAMLETMASZYNA.-Reenactment-reż.-Lucy-Sosnowska-fot.-Sebastian-Góra-www.sebastiangora.com2_.jpg

Przypadła ci rola Hamleta, przypadła ci rola Ofelii. Hamletów jest trzech, łatwo więc nie jest, nikt nie obiecywał, że będzie inaczej. Nie idzie ci zawiązanie krawatu, spróbuj chociaż karcianych sztuczek. Jakaś pani w pierwszym rzędzie może na to poleci.

Mężczyźni w białych koszulach czekają na swoje ofiary. Zgrywając pewnych siebie, łypią spod byka na widzów, przedrzeźniają nerwowe śmiechy, szepczą do ucha Müllerowskie, napęczniałe od znaczeń frazy. Krawat zawiązany, więc wszystko w porządku. Można zaczynać. Trzem Hamletom kilkanaście minut zajmie odnalezienie się w tej niewygodnej rzeczywistości, gdzie każdy chce dominować, dać drugiemu w pysk.

Ich dramat i tak się nie odbędzie. Nikt nie usiądzie przy pianinie i na nim nie zagra. Kula dyskotekowa nie zawiśnie na suficie, choć jej błysk i pojedyncze dźwięki instrumentu złożą się na kształt jednego z wygłaszanych monologów, postulującego świat bez matek. Nieobecna Gertruda wolałaby pewnie nie słyszeć o zaszywaniu własnej waginy. Odgłos odkurzacza zagłuszy potem Aktora Grającego Hamleta, nagłośnionego przez mikrofon buntownika. Jego słowa o skamielinie nadziei i powstańczych spacerach wybrzmiewają zaskakująco aktualnie.

Co innego Ofelia, tragiczna przecież rola. Na razie tylko stoi pod ścianą i obserwuje. Rzeka ją wypluła, podcinanie żył i wkładanie głowy do piecyka też ma za sobą. Znajdujące się w jej ręku korale to tylko cukierki, które z łatwością można wsadzić do buzi i połknąć. Co, jeśli się okaże, że to tabletki? Ubrana w futro uważnie przygląda się zgromadzonym naprzeciw kobietom, jednej z nich delikatnie dotyka. Garderoba i błyskotki zostaną zdjęte, zrzucony z barków ciężar egzystencji potoczy się po podłodze i zatrzyma. Niech sobie z nim radzą inni. Może wyjść odziana we własną krew, tak zwyczajnie, schodami.

Doktor Żywago w futrze opłakuje swojego wilka, Raskolnikow za pazuchą chowa niewidzialną siekierkę. Na scenie nic się nie tworzy, jest tylko odtwarzane. Z pełną świadomością działania poprzez słowo, choć dużo tu (mechanicznych) gestów. Hamlet to przecież wszyscy inni, zwłaszcza literaccy bohaterowie o wielkich wątpliwościach i podobnie wielkich konsekwencjach swoich działań. Hamlet to również my, usadowiona w wąskich rzędach i ciasnej przestrzeni publiczność. Na biało-czarnych projekcjach wyświetlanych na ścianie widnieją ludzie, którzy uczą się żyć, nie widząc. Ich krótki wzrok skrócił się do zera, rękami próbują wymacać nieskończoną przestrzeń. Wszyscy udajemy, jakbyśmy widzieli i wiedzieli więcej, a tak naprawdę stajemy się niewidomi i wiemy coraz mniej, więc zadajemy sobie odwieczne hamletowskie pytanie. Czy słusznie? Mózg to przecież jedna wielka blizna, a rzeczywistością rządzi przypadek. Chyba lepiej już być maszyną.

Marcin Miętus

***

HAMLETMASZYNA. Reenactment, reżyseria: Lucy Sosnowska (Polska)