Makbet razy dwa

1 sierpnia 2024
Makbet_Koszalin fot. Dawid Linkowski (3)

William Szekspir napisał prawie czterdzieści sztuk teatralnych, ale w tradycji scenicznej tylko kilka z nich regularnie powraca na deski teatrów. Widać to wyraźnie w repertuarze festiwalowym, gdzie w różnych nurtach niezmiennie pojawiają się głównie takie tytuły jak Hamlet, Burza, Sen nocy letniej oraz Makbet którego w ciągu ostatnich dni mieliśmy okazję zobaczyć dwukrotnie w interpretacji Teatru Przedmieście z Rzeszowa (reż. Aneta Adamska-Szukała) oraz Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w Koszalinie (reż. Paweł Palcat). Dla widzów to szansa na porównanie różnych strategii inscenizacyjnych oraz sprawdzenie, na ile nowych pomysłów i kreatywności artystycznej pozwala szkocka tragedia Szekspira.

Od druidów do współczesności

Obie inscenizacje opierały się na klasycznej narracji Makbeta. Akcja rozpoczyna się, gdy Makbet i jego przyjaciel Banko spotykają trzy czarownice przepowiadające im przyszłość. Makbet ma zostać królem Szkocji, a potomkowie Banka będą rządzić krajem, chociaż on sam nigdy nie zasiądzie na tronie. Ta przepowiednia rozpala ambicję Makbeta, podsycaną dodatkowo przez jego żonę. W rezultacie mężczyzna dopuszcza się królobójstwa, co uruchamia ciąg tragicznych wydarzeń. W miarę rozwoju akcji, wyrzuty sumienia coraz bardziej dręczą bohatera, prowadząc go na skraj szaleństwa. Szekspir pokazuje, że nie ma zbrodni bez kary.

W rzeszowskim spektaklu grupa głównych bohaterów przypomina wspólnotę plemienną, co sugeruje, że jego akcja rozgrywa się jeszcze wcześniej niż mówi oryginał tekstu. Scenografia przedstawia las z centralnym kręgiem/placem, gdzie odbywają się kluczowe wydarzenia. Mężczyźni są ubrani jedynie w skórzane spodnie, a makijaż i szaty kobiet przywodzą na myśl druidów i przedchrześcijańskie kulty wysp brytyjskich. Te skojarzenia pogłębia rytmiczne bębnienie wiedźm oraz ludowe zaśpiewy, zaczerpnięte tym razem z polskiej tradycji kulturowej.

Z kolei w spektaklu z Koszalina różne przestrzenie czasowe mieszają się ze sobą. Mundury żołnierzy Makbeta i Banka są współczesne, natomiast stroje pielęgniarek, które pełnią tu rolę wiedźm, przypominają sanitariuszki z czasów I wojny światowej. Czas akcji i miejsce pozostają nieokreślone, co dodaje przedstawieniu uniwersalnego i niepokojącego charakteru.

Pomysł inscenizacyjny

W koszalińskiej interpretacji Makbeta na pierwszy plan wysuwa się temat relacji między mężczyznami. To oni odgrywają główne role, podczas gdy kobiety pozostają w tle. Dwór jest tam wypełniony gniewem, przemocą i koniecznością okazywania siły. Król Duncan w tej wersji nie jest postacią krystaliczną, jak sugeruje tekst Szekspira. Wręcz przeciwnie, chętnie demonstruje swoją potęgę: ma poczucie, że wszystko mu wolno i nie czuje potrzeby uzasadniania swoich kaprysów ani krzywd, które wyrządza innym, w tym swojemu synowi, którego traktuje z pogardą i wyższością. Mężczyźni w tej interpretacji często skaczą sobie do oczu, choć czasem łączą się we wspólnym, choreograficznym marszu, który podkreślają bojowymi okrzykami. W ten sposób demonstrują swoją siłę jako grupa, potwierdzając własną pozycję i znaczenie.

Na tle tych rywalizacyjnych relacji, przyjaźń między Makbetem a Bankiem wyróżnia się. Mężczyźni troszczą się o siebie nawzajem, co ukazują wyświetlane na centralnie ustawionym ekranie nagrania, na których wspólnie spacerują po plaży, piją piwo (bezalkoholowe!) i spędzają czas na rozmowach. To czyni zbrodnię Makbeta, który zleca zabicie Banka, tym bardziej przerażającą. Wybiera on w końcu lojalność wobec brutalnych mechanizmów dworu zamiast pielęgnowanie przyjaźni. W tej interpretacji to właśnie ta zdrada przyjaciela staje się kluczowym momentem dramatu, cięższym moralnie niż zabójstwo niebudzącego sypmatii Duncana.

W rzeszowskim spektaklu trudniej wskazać jeden wątek, który dominuje. Wydaje się, że twórcom bardziej zależało na opowiedzeniu historii zgodnie z oryginałem, niż na jej reinterpretacji. Najważniejszą zmianą jest tu umiejscowienie akcji w konkretnym czasie i przestrzeni. Spektakl, trwający nieco ponad godzinę, skupia się na kluczowych momentach fabuły oraz relacji między Makbetem a jego żoną i druidką-wiedźmą, która w tej interpretacji staje się również jego kochanką. Taka zmiana dodaje relacjom między postaciami nowego wymiaru, a jednocześnie pozostawia widzom znaną i spójną opowieść.

Różne Szekspiry

Spektakl koszaliński to bardziej pogłębiona interpretacja tekstu, w której udało się znaleźć miejsce zarówno na opowiedzenie fabuły, jak i jej twórczą reinterpretację. Ciekawym zabiegiem jest połączenie tej opowieści z narracją o zwierzętach. W przedstawieniu wykorzystano nagrania z pasieki, wykonane nocną kamerą, na których widzimy zwierzęta wychodzące na pastwisko. Specyficzny sposób filmowania sprawia, że ich blade postacie z błyszczącymi oczami przypominają leśne duchy, co buduje atmosferę niesamowitości spektaklu. To dodatkowo cały czas przypomina nam o bliskiej obecności lasu, który w końcu stanie się przyczyną zguby Makbeta. Pielęgniarki-wiedźmy wnoszą na scenę modele zwłok saren, rozkładając je na podłodze. W drugiej części widzimy te same sarny podwieszone z tyłu sceny na hakach, co staje się symbolicznym przypomnieniem o zbrodniach Makbeta i ofiarach jego czynów. W ramach sztuki pojawia się wiele ciekawych pomysłów inscenizacyjnych, które wzbogacają przekaz tekstu.

W obu inscenizacjach widzę jednak problemy adaptacyjne. W Rzeszowie przez połowę spektaklu akcentowana jest przepowiednia, że Makbeta nie może zabić nikt zrodzony z kobiety. Jednak gdy ostatecznie ginie, widzowie nie dowiadują się, że zabójca szkockiego króla Makduff został wyjęty z brzucha matki przez nacięcie, co jest kluczowe dla zrozumienia sensu przepowiedni. W Koszalinie natomiast, chociaż widzowie są świadkami licznych niegodziwości, których dopuszcza się Duncan, postaci na scenie bez mrugnięcia okiem wspominają go jako wspaniałego króla, co wprowadza pewien dysonans między tym, co jest mówione, a tym, co widzimy.

W efekcie spektakl koszaliński okazuje się bardziej przemyślaną i głębszą interpretacją sztuki, podczas gdy rzeszowska inscenizacja stawia na opowiedzenie historii z mniejszą dbałością o szczegóły adaptacyjne. Każda z inscenizacji przynosi własne spojrzenie na klasyczne dzieło, oferując widzom różne doświadczenia i interpretacje tej samej opowieści.

Katarzyna Niedurny