Odi ergo sum

30 lipca 2017
Ryszard.-Ciało-z-gniewu-reż.-Piotr-Mateusz-Wach-fot.-materiały-prasowe-Teatru-ROZBARK.jpg

Wyblakły cień serca wbitego niczym strzała Kupidyna w niedookreślony przedmiot jest jedynym obrazem w programie wręczanym przed rozpoczęciem performansu tanecznego Piotra Mateusza Wacha. Po chwili poszukiwań widzowie mogą odnaleźć ów przedmiot w minimalistycznej scenografii, na którą składa się jedynie krzesło z wyrwanym oparciem i czerwona opaska na głowę z sercami przypominającymi zwierzęce uszy – groteskowa korona zapowiadająca narodziny stwora w człowieku.


Spektakl jest ciągłym nabieraniem rozpędu, zapętleniem ruchów, które obrazują kolejne zbrodnie – szczególnie zapada w pamięć sekwencja powtarzanej dekapitacji widocznej w cieniu aktora. Światło i ciemność są tu kolejnymi aktorami. Może głowy tracą nie tylko ofiary, ale i sam Ryszard. Z czasem choreografia nabiera mechanicznego charakteru, a spojrzenie aktora staje się puste. Odżywa, gdy przestaje mordować i lustruje wzrokiem oświetloną widownię. Ciężko powiedzieć, czy szuka kolejnej ofiary, czy duszy, która go zrozumie, powie mu, że to nie jego wina.

Paradoksalnie bowiem szaleństwo i okrucieństwo przeplata się z niezwykle bolesną samotnością i pragnieniem wolności. Zamknięty w niewielkiej i ciemnej przestrzeni Teatru w Oknie Ryszard woła, że „chce śpiewać”, wskazując na zewnątrz, skąd w chwilach ciszy słychać ulicznego grajka. Jego psychika jednak na to nie pozwala, sam się niszczy i odcina od świata. Z jednej strony eksponuje swoje ciało, które jest jak otwarta księga, z drugiej w chwilach szaleństwa usiłuje zetrzeć słowa zapisane na korpusie, by spłynęły po gołej skórze razem z potem.

Nie zabijał z nienawiści do swoich ofiar, uważał je za niewinne. Musiał jednak je poświęcić, w imię zasady „cel uświęca środki”. Osoby niedowartościowane na przykład z powodu swojego wyglądu często poddają się ideologiom, stają się fanatykami. Ryszard nie jest socjopatą, zabija jak żołnierz, którego obraz dopełniają długie, skórzane, oficerskie buty.

Dojmująca samotność Ryszarda powoduje, że przypomina on rybę wyciągniętą z wody – w przenośni i dosłownie, gdy trzepocze się, leżąc na scenie błyszczący od potu. Jeśli porównać go do zwierzęcia, bliżej mu do stworzenia z łuskami niż do psa, którym się nazywa. Jako rybojaszczur mógłby być dzieckiem wiedźmy Sykoraks, przyrodnim bratem Kalibana, postaci z innego dramatu Szekspira. W przeciwieństwie jednak do tego drugiego Ryszard nie darzył swojej rodzicielki sympatią. Nie kochał matki, uważał ją za wiedźmę. Potwierdzają to słowa Ryszarda w spektaklu Wacha: „jestem niewinny, to wszystko wina matki” ­ w końcu geny kalectwa nie biorą się znikąd. Ryszard szuka powodu swoich zbrodni, sensu istnienia. Na pewno wie tylko, że nienawidzi, więc jest.

Julia Wróblewska

***

Ryszard. Ciało z gniewu, koncepcja, choreografia, wykonanie: Piotr Mateusz Wach (Polska)