Kochankowie z dyskontu




Od nikogo nie dostaję SMS-ów tak często jak od Biedronki. Jeden z nich przyszedł do mnie nawet w trakcie pisania tego tekstu. Co więcej, wiele wiadomości nie dotyczy aktualnych promocji, nowej oferty i rabatów w popularnym dyskoncie, ale opisuje zbyt wysokie ceny u jego konkurencji. Konflikt między Biedronką a Lidlem, rozgrywany w reklamach, stał się inspiracją dla Ewy Galicy i Michała Lazara, czyli kolektywu Dom Utopijnej Pracy Artystycznej (DUPA) do stworzenia spektaklu.
Work in progress
Co to wszystko ma wspólnego z Szekspirem? W projekcie Romeo i Julia w krainie fakapu przenosimy się do XXII wieku. Kolektyw DUPA wykorzystuje groteskową satyrę o przyszłości, by uwypuklić absurdy mające początek w naszej współczesności. W świecie spektaklu Polska już nie istnieje, a jej terytorium zastąpiły strefy wpływów dwóch rywalizujących sklepów: Stonki i Blibla. Praca w tych sklepach zdominowała życie ludzi, którzy teraz dzielą się na dwa wrogie obozy. Każda minuta ich życia podporządkowana jest zakupowemu reżimowi, wzmocnionemu przez strażników pilnujących porządku i skomplikowane procedury regulujące życie pracowników sklepów. W tym spektaklu kapitalizm w swojej skrajnej postaci staje się parodią systemu totalitarnego rodem z Orwella.
Zarysowane w przedstawieniu tło wydarzeń pozostawia wiele pytań, na przykład: skoro wszyscy pracują w sklepach, kto jest ich klientem? Czy pracownicy mieszkają w dyskontach? Czy istnieje w ogóle inna przestrzeń poza sklepami? Konturowy projekt tego świata może wyjaśniać formuła work in progress wykorzystana w spektaklach prezentowanych w nurcie Nowego Yorika. Musimy pamiętać, że oglądamy nie gotowe przedstawienia, a jedynie ich szkice.
Romans między alejkami
Nieliczne wolne chwile pracowników sklepu są ściśle zaplanowane i wydzielone. Najdłuższa przerwa, która zdarza się tam raz na kilka lat, trwa zaledwie 10 minut. To właśnie wtedy poznajemy głównych bohaterów tego spektaklu: Kasię (Ada Dec) z działu mrożonek i Tomka (Michał Darewski) z działu konserw. Postacie siedzą w swoich alejkach, które na scenie zaznaczone są poprzez plastikowe pudła ustawione jak ściany. To jedyna scenografia w tym spektaklu. Z tyłu widzimy jeszcze stanowisko muzyczne, przy którym zasiada obsadzony w drugoplanowej roli ochroniarza Michał Lazar.
Para zaczyna ze sobą rozmawiać, mimo że nie jest to mile widziane przez kierowników sklepów. Dodatkowo okazuje się, że Kasia zamiast przeglądać gazetkę, czyta ukrytą w niej książkę Romeo i Julię. Dziewczyna proponuje swojemu nowo poznanemu koledze zabawę w teatr. Tomek będzie podrzucał kwestie Romea, a ona wcieli się w jego kochankę. Choć mężczyzna nie jest wielkim miłośnikiem literatury i podśmiewa się z „babciowej” rozrywki Kasi, między tą dwójką zaczyna iskrzyć. Dramat zbliża ich do siebie, a miłość kochanków z Werony przenosi się na parę ze Stonki.
Ryzykowna ucieczka
Jak można się domyślać, historia tej relacji nie będzie prosta. Para widuje się tylko między alejkami, w krótkich przerwach w pracy pośpiesznie odgrywając kolejne sceny. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że Tomek okazuje się nie być pracownikiem Stonki, lecz szpiegiem z wrogiego Blibla, który otrzymał misję zdobycia receptur dwóch topowych produktów konkurencji. Kasia wie o tym od początku – w końcu w Stonce już jakiś czas temu zlikwidowano dział konserw, w którym rzekomo pracuje Tomasz. Mimo wszystko nie rezygnuje jednak z tej znajomości. Coś w tym chłopaku ją bardzo interesuje.
Przekręt w końcu wychodzi na jaw. Nie zmienia to uczucia Tomka, jego miłość nie była udawana. Mężczyzna wraca do Blibla z wykradzionymi przepisami, ale odmawia udziału w procedurze, mającej na celu wyzbycie się uczucia do pracowniczki Stonki. W konsekwencji zostaje wyrzucony z precyzyjnie ułożonego świata i zaczyna życie banity poza zakupowym reżimem. W końcu udaje mu się skontaktować z Kasią i para zaczyna obmyślać śmiały plan ucieczki kanałami do Czech. Czy ten plan się powiedzie? Jako publiczność zostajemy w pewnym niedopowiedzeniu, w ostatniej scenie widząc jedynie jak zakochana para truje się przeterminowanym mleczkiem…
A fajerwerków brak
Spektakl Romeo i Julia w krainie fakapu porusza temat miłości w czasach korporacyjnego reżimu. Sam pomysł fabularny wydaje się tu jednak trochę zbyt wydumany, a tworzony na jego bazie spektakl nie przynosi ze sobą zbyt wielu ciekawych rozwiązań i pomysłów inscenizacyjnych. Chyba najbardziej problematyczny był tu sam wyjściowy pomysł, który rzutował na dalszy rozwój spektaklu. Nie wiem, czy na bazie konfliktu między dyskontami dałoby się zbudować bardziej wciągającą fabułę… W konsekwencji poza kilkoma zabawnymi żartami ta opowiesć nie przynosi ze sobą zbyt wielu fajerwerków.
Największą zaletą tego spektaklu jest jego warstwa muzyczna. Skomponowane przez Michała Lazara piosenki są pięknie, co dodatkowo podkręca ich świetne wykonanie na scenie. To one tworzą atmosferę spektaklu, dobudowują dodatkowe sensy i zostają w uchu na dłużej.
Trochę ich szkoda na tą fabułę.
–
Katarzyna Niedurny