Zapiski z Festiwalu. Dzień Pierwszy.
W ostatni piątek lipca wszystkie gdańskie drogi prowadzą W Jednym Kierunku. Festiwal Szekspirowski się zaczął; zasadniczo 21 z kolei, IV we własnych antracytowych murach.
Najbardziej kocham Galę Otwarcia za starej daty sznyt, sztych i styl. W czasach bylejakości, tymczasowości, dyktatu wszelkiej maści społecznościówek i „gwiazdek jednego wejścia na gwiaździsty dywan (czyli przykrótki sezonowo-medialny chodniczek w przedpokoju Pani Sławy!), w Teatrze przy Bogusławskiego 1 nadal najważniejsza jest Sztuka, Atmosfera, Oczekiwanie.
W środku panie w wieczorowych sukniach powiewnych szalach, koktajlowych pantofelkach, obok eleganccy panowie w letnich lnach, muszkach, fularach i krawatach.
Przywitać się z ulubionym fotografem, zamienić słowo z nie widzianym krytykiem, przewertować pierwszy tegoroczny numer Shakespeare’s Daily, pozdrowić wolontariuszki. Cudownie, że są jeszcze miejsca, w których ludzie pamiętają, iż Wyprawa do Teatru od zawsze była Świętem; niech tak pozostanie, tego się trzymajmy!
Wysoka smukła niewiasta o niecodziennie orientalno wschodnim typie urody w przecudownej urody tradycyjnej chińskiej sukni, niedbale oparta o mury tuż przy wejściu. Nie można było jakkolwiek przeoczyć tego turkusowoszmaragdowo-szafirowo–czerwonego haftowanego dzieła sztuki. Właścicielka, zupełnie nie zauważając zachwytu, zamyślona kontemplowała właśnie przeżyty spektakl. Na zewnątrz kolejne godzinne oberwanie chmury, nieodmienna od wtorku zlewa, burza, nawałnica. Pogoda skutecznie wykańczała psychicznie nie tylko koordynatora SzekspirOff Krzysztofa Grabowskiego. Akurat jemu Błękitny Absolut dosolił tą ulewą najsolidniej, Aniołom się zapomniało o zawartej długoterminowej umowie?
Coś ten Niebiański Management szwankuje, trzeba by renegocjować warunki!
Najlepsze miało jednak dopiero przyjść. Otóż Otwarcia Festiwalu niejako były dwa: po scenicznej „Burzy” Teatru Pieśń Kozła przyszła pora na plenerowy recital Evgeniya Malinowskiego „Szekspir Narowisty czyli Hamlet oczami Wysockiego”. Do ostatniej chwili trwała walka z żywiołem i sytuacją, w końcu decyzja: „Zostajemy przy dziedzińcu, nie przenosimy do Teatru w Oknie, nie rozpinamy namiotu; podłączamy,gramy!”
Fachowcy z 2BEEART Productions dokonali istnego cudu: tylko tak należy określić podłączenie i pełne skalibrowanie sprzętu nagłaśniającego w pół godziny! Przy tak kapryśnej pogodzie, wilgotności powietrza i terenowej aurze mieliśmy czysty i jasny dźwięk, co było ważne naprawdę i istotne! Czekaliśmy cierpliwie, wiernie, wspierając mentalnie Barda, debatując z otwartymi programami co, gdzie, kiedy, na co najbardziej warto…
21.10 na scenę wkroczył Evgen Malinovskiy. Króciuteńkie dostrojenie gitary, potem ważne było już tylko jedno: Słowa, Sensy, Podteksty, Dźwięki; byliście, przeżyliście, nasyciliście dusze i serca? Jeśli nie dane Wam było, szczerze żałujcie; ominęła Was cudowna uczta duchowo – artystyczna…!
Anna Rzepa Wertmann